Zabrałam się do pracy nad konewką, która stoi już prawie od miesiąca i czeka na wenę twórczą :)
Po oczyszczeniu powierzchni zwykła wilgotna szmatka ( konewka jest ocynkowana, nowa) najpierw nakładam przynajmniej 2 warstwy podkładu akrylowego gruntującego, który pozwoli farbie się łatwo trzymać na powierzchni i zabezpieczy ją przed odpryskiwaniem.
piątek
Jeżyny ponownie i pewnie nie po raz ostatni :)
Po świątecznym lenistwie wzięłam się w końcu do pracy :) Powstał chustecznik jeżynowy, ale tym razem w wersji zielono-granatowej.
Teraz kiedy go obfociłam stwierdzam, że jest niedokończony. Mianowicie nie jest pomalowany w środku co u mnie się nie zdarza często. Myślałam ze będzie pasowało to do reszty czyli do przetarć które zrobiłam po pomalowaniu farbą, ale jednak muszę wymalować środek i chyba będzie to zieleń.
Dodatkowo trochę bez pomysłu powstała mała szkatułka chciałam tu wykorzystać papier do decoupage i chciałam potrenować na niej cieniowania.
Teraz kiedy go obfociłam stwierdzam, że jest niedokończony. Mianowicie nie jest pomalowany w środku co u mnie się nie zdarza często. Myślałam ze będzie pasowało to do reszty czyli do przetarć które zrobiłam po pomalowaniu farbą, ale jednak muszę wymalować środek i chyba będzie to zieleń.
Dodatkowo trochę bez pomysłu powstała mała szkatułka chciałam tu wykorzystać papier do decoupage i chciałam potrenować na niej cieniowania.
środa
Jeszcze odpoczywam...
Ogarnęło mnie lenistwo poświąteczne dopiero dziś pomału zabieram się do prac zaległych :)
Dlatego też dziś pokaże trochę biżuterii, którą wykonałam już jakiś czas temu.
To komplet z bardzo ciekawych koralików welurowych.
Perły na drucie pamięciowym.
Bransolety z serii "Pandora"
Kryształki opalizujące - bransoleta.
I kryształ górski :)
PS. Jak pewnie zauważyłyście przynajmniej te dziewczyny, które zaglądają tu często - zmieniam stale wystrój bloga :) nie potrafię się jeszcze zdecydować, w którym tle będzie mu najlepiej :)
Dlatego też dziś pokaże trochę biżuterii, którą wykonałam już jakiś czas temu.
To komplet z bardzo ciekawych koralików welurowych.
Perły na drucie pamięciowym.
Bransolety z serii "Pandora"
Kryształki opalizujące - bransoleta.
I kryształ górski :)
PS. Jak pewnie zauważyłyście przynajmniej te dziewczyny, które zaglądają tu często - zmieniam stale wystrój bloga :) nie potrafię się jeszcze zdecydować, w którym tle będzie mu najlepiej :)
czwartek
Wesołych Świąt
zdjęcie pochodzi z internetu
Życzę Wam na te Święta:
zdrowia, pogody ducha i tej za oknem,
radości i ciepła
smacznego jajka, mokrego dyngusa,
a także odpoczynku w rodzinnym gronie.
Niech każdy z Was wykorzysta ten czas jak najlepiej
oraz Błogosławieństwa od Zmartwychwstałego Chrystusa
Życzę Wam na te Święta:
zdrowia, pogody ducha i tej za oknem,
radości i ciepła
smacznego jajka, mokrego dyngusa,
a także odpoczynku w rodzinnym gronie.
Niech każdy z Was wykorzysta ten czas jak najlepiej
oraz Błogosławieństwa od Zmartwychwstałego Chrystusa
wtorek
Gdzie jesteś Andrzeju?
Ta historia nie wiem gdzie się zaczyna i nie wiem gdzie kończy.
Kręcę się pewnie gdzieś w pobliżu i albo tego nie widzę albo tego nie widać.
Andrzej był moim prapradziadkiem urodzonym między 1854 a 1857 rokiem tak przynajmniej wynika z aktów urodzeń jego dzieci tych, do których już udało mi się dotrzeć.Nie wiem jednak gdzie, przeszukałam już pobieżnie kilka prawdopodobnych parafii, nie ma też jego aktu ślubu z moja praprababcią Marianną. Nie wiem gdzie szukać. Nie wiem gdzie go pochowano. Nikt o nim nic nie wie. Nikt go nie pamięta. Ślad po nim zaginął. Szukałam go wśród ofiar I Wojny Światowej, bo z opowiadań rodzinnych wiedziałam że Marianna pop przeprowadzce do Olkusza ok 1918 r. mieszkała tylko z Józefą i Franciszkiem. Ciekawe jest też to że o pozostałym rodzeństwie : Juliannie, Józefie i Henryku też nikt nie wiedział. Chociaż raz wujek Czesiek wspominał, ale bez żadnych szczegółów o szwagierce Hance, która swego czasu jeździła pod Łódź do swojej ciotki. Ciotka ta miała syna pilota. Kim była ? Nie wiem. Być może chodziło o jakaś ciotkę Ekielman, a może o Juliannę.
Marianna leży w rodzinnym grobie wraz ze swoją wnuczką Władysławą.
Ostatnio trafiłam na ślad Marianny, jakoś tak przypadkiem, bo przecież o niej też miałam tylko informacje poszlakowe, ale to że ślad się pokazał to znak że warto szukać. Pomogła mi osoba z forum Forgenu. Nie szukałam u siebie w parafii wcześniej nazwiska Ekielman a tu okazało się ze w 1900 roku ślub w niej brała niejaka Ewa Ekielman. Zdobyłam akt ślubu . Ewa urodziła się w Złoczewie pod Łodzią. Akt urodzenia podczas czytania dodał mi z wrażenia wypieków na twarzy. Rodzicami Ewy byli Frydrych i Marianna z Gabelów. To nie może być zbieg okoliczności!. Moja Mariannna w swoim akcie zgonu jako rodziców miała podanych Fryderyka i Annę Gabelbaum.Poszłam tym tropem i chciałam odszukać Mariannę w Złoczewie, ale jej nie ma tzn. nie ma aktu urodzenia w prawdopodobnych latach jej urodzenia. Więc znów trochę stanęłam. Andrzeja oczywiści dalej nie znalazłam :)
Jakby wszystkiego było mało w Pilicy odnalazłam kolejnego brata pradziadka Franciszka - Henryka. Ale ten zmarł jako 1,5 roczne dziecko 3 marca 1887 roku. No i oczywiście nie było by normalne gdybym znalazła akt urodzenia :) Przepadał. Nie ma go w 1885 ani 1884 i 1886 r. Moje podejrzenia są taki, że Henryk nie urodził się w parafii pilickiej - jeśli był ich pierwszym dzieckiem może urodził się w Złoczewie gdzie mieszkała zaraz po ślubie Marianna z Andrzejem, a potem dopiero przywędrowali do Pilicy ? Tyle że w latach 1883 - 1887 nie ma w Złoczewie żadnych aktów, których szukam...
Kręcę się pewnie gdzieś w pobliżu i albo tego nie widzę albo tego nie widać.
Andrzej był moim prapradziadkiem urodzonym między 1854 a 1857 rokiem tak przynajmniej wynika z aktów urodzeń jego dzieci tych, do których już udało mi się dotrzeć.Nie wiem jednak gdzie, przeszukałam już pobieżnie kilka prawdopodobnych parafii, nie ma też jego aktu ślubu z moja praprababcią Marianną. Nie wiem gdzie szukać. Nie wiem gdzie go pochowano. Nikt o nim nic nie wie. Nikt go nie pamięta. Ślad po nim zaginął. Szukałam go wśród ofiar I Wojny Światowej, bo z opowiadań rodzinnych wiedziałam że Marianna pop przeprowadzce do Olkusza ok 1918 r. mieszkała tylko z Józefą i Franciszkiem. Ciekawe jest też to że o pozostałym rodzeństwie : Juliannie, Józefie i Henryku też nikt nie wiedział. Chociaż raz wujek Czesiek wspominał, ale bez żadnych szczegółów o szwagierce Hance, która swego czasu jeździła pod Łódź do swojej ciotki. Ciotka ta miała syna pilota. Kim była ? Nie wiem. Być może chodziło o jakaś ciotkę Ekielman, a może o Juliannę.
Marianna leży w rodzinnym grobie wraz ze swoją wnuczką Władysławą.
Ostatnio trafiłam na ślad Marianny, jakoś tak przypadkiem, bo przecież o niej też miałam tylko informacje poszlakowe, ale to że ślad się pokazał to znak że warto szukać. Pomogła mi osoba z forum Forgenu. Nie szukałam u siebie w parafii wcześniej nazwiska Ekielman a tu okazało się ze w 1900 roku ślub w niej brała niejaka Ewa Ekielman. Zdobyłam akt ślubu . Ewa urodziła się w Złoczewie pod Łodzią. Akt urodzenia podczas czytania dodał mi z wrażenia wypieków na twarzy. Rodzicami Ewy byli Frydrych i Marianna z Gabelów. To nie może być zbieg okoliczności!. Moja Mariannna w swoim akcie zgonu jako rodziców miała podanych Fryderyka i Annę Gabelbaum.Poszłam tym tropem i chciałam odszukać Mariannę w Złoczewie, ale jej nie ma tzn. nie ma aktu urodzenia w prawdopodobnych latach jej urodzenia. Więc znów trochę stanęłam. Andrzeja oczywiści dalej nie znalazłam :)
Jakby wszystkiego było mało w Pilicy odnalazłam kolejnego brata pradziadka Franciszka - Henryka. Ale ten zmarł jako 1,5 roczne dziecko 3 marca 1887 roku. No i oczywiście nie było by normalne gdybym znalazła akt urodzenia :) Przepadał. Nie ma go w 1885 ani 1884 i 1886 r. Moje podejrzenia są taki, że Henryk nie urodził się w parafii pilickiej - jeśli był ich pierwszym dzieckiem może urodził się w Złoczewie gdzie mieszkała zaraz po ślubie Marianna z Andrzejem, a potem dopiero przywędrowali do Pilicy ? Tyle że w latach 1883 - 1887 nie ma w Złoczewie żadnych aktów, których szukam...
niedziela
sobota
Zielono mi...
Popełniłam ostatnimi czasy chustecznik trochę różniący się od pozostałych, bo jest groszkowy
A jajko trochę z innej beczki - zrobiłam je przed Wielkanocą zeszłego roku teraz przypomniałam sobie o nim przed strojeniem domu w wielkanocne stroiki
piątek
Moi przodkowie
Dzisiaj chciałam napisać trochę o mojej drugiej - może nawet trzeciej czy czwartej pasji. Chodzi o genealogię, którą zaraziłam się w zasadzie od.... nikogo parę lat temu. Oczywiście jak ze wszystkimi moimi pasjami jest okres wielkiej euforii i czas stabilizacji. Tak jest z moja biżuterią tak dzieje się z moimi przodkami, okres euforii przechodzę obecnie w obcowaniu z farbkami i serwetkami.
Ale wracając....nie wiem od czego się zaczęło. Jakoś tak samo chyba przyszło, pewnie po jakiejś rozmowie w rodzinie. Że niby jakaś pra prababcia była Niemką i.... była z zamożnej rodziny itp. Ileż takich historii słyszy się w rodzinach. Ja jeszcze tego nie potwierdziłam, bo okazuje się że była jednak jakaś tajemnica i w każdej plotce jest trochę prawdy, mam nadzieje ze jestem blisko jej odkrycia.
Moja wiedza na temat przodków była... taka żadna - czyli taka jaką ma większość osób: wiem kim byli pradziadkowie, którzy zmarli i dziadkowie, którzy żyją. O przeszłości z nimi nie rozmawiałam bo nie było potrzeby. Wtedy przypadkiem trafiłam na stronę moikrewni.pl -dziś już nie istniejącą. Tam zaczęłam z pamięci budować swoje drzewo- wyszło mało imponujące. Byli moi Rodzice, dziadkowie i pradziadkowie- brakowało dat, miejsc.
Przez przypadek zaglądnęłam na jakieś forum genealogiczne - tam dowiedziałam się ze można szukać w Archiwach Państwowych, Urzędach Stanu Cywilnego. Minęło oczywiście trochę czasu zanim się zdobyłam na wysłanie maila do AP w Krakowie z prośbą o akt urodzenia mojej prababci i pradziadka. Kiedy dostałam odpowiedź z załącznikami w postaci kopii aktów urodzenia w tym z 1892 roku w języku rosyjskim miałam wypieki na twarzy. Wtedy nie wiedziałam co tam jest napisane. Ale przyszli z pomocą forumowicze, szczególnie Jotce - i wszystko stało się jasne. Potem przy kolejnych aktach po rosyjsku zaczynałam radzić sobie sama.
Szukanie wcale nie okazało się proste.
Ale okazało się ciekawe i dające satysfakcję. To ciężka praca przy okazji zabierająca mnóstwo czasu, pochłaniająca na maxa.
Dwie najważniejsze gałęzie mojego drzewa okazały się wielkimi zagadkami, z którymi borykam się do dziś i nie widać końca . Być może przyjdzie kiedyś taki dzień, że znów ruszę z miejsca... i to właśnie nie pozawala mi tego zarzucić.
Dziś mam dane dotyczące 7 pokoleń wstecz znam imiona i nazwiska prapradziadków mojego pradziadka - dla mnie to fascynujące. ktoś może zapytać: ale po co grzebać w przeszłości i komu to potrzebne?
Odpowiem tak: kiedy byłam młodsza nie zastanawiałam się nad tym skąd jestem i skąd przyszłam i dokąd idę. Teraz w tych podróżach sentymentalnych wsłuchując się w opowiadania moich dziadków zastanawiam się nad przeszłością, której nie znałam z teraźniejszości. I tylko czasem, na szczęście, dopada mnie melancholia, że o mnie też zapomną moi prapraprawnukowie, pewnie nie będą wiedzieli kim byłam. Być może moje poszukiwania kiedyś im się przydadzą i ktoś po mnie będzie to kontynuował. Dlatego też u mnie w domu znajdziecie ramki oprawione starymi koronkami z podobiznami przodków, którzy pewnie nie myśleli, ktoś ich po latach odnajdzie :) Na zdjęciu poniżej moja prababcia ( po prawej) ze swoimi siostrami ok 1918 roku
Dalej czytajcie na moim genealogicznym blogu tutaj
Dalej czytajcie na moim genealogicznym blogu tutaj
wtorek
Ukochane jeżyny
Ukończyłam właśnie komplet "jeżynowy". pracowałam pierwszy raz z papierem ryżowym firmy Calambour. Szczerze mówiąc spodziewałam się, że papier ryżowy jest cieniutki i przeźroczysty - ten był jak normalny papier,ale poczytałam i okazało się że są różne gramatury papierów, różne ich faktury - te do szła najładniej wyglądają z wplatanymi włóknami. Z papierem tego rodzaju pracuje się prosto - na pewno prościej niż ze zwykła serwetką.
Wieko w herbaciarce "pokropiłam" bitumem i wylakierowałam lakierem szklącym - pięknie się szkli. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie usłodziła jej jeszcze bardziej dodając małą kokardkę i tasiemki - granatową i różową.
Wieko w herbaciarce "pokropiłam" bitumem i wylakierowałam lakierem szklącym - pięknie się szkli. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie usłodziła jej jeszcze bardziej dodając małą kokardkę i tasiemki - granatową i różową.
poniedziałek
Wspomnienie - moja pierwsza praca
Dziś kiedy patrzę na ten listownik i chustecznik - uśmiecham się, bo widzę jakie te prace były proste. Ale też mają swój urok:
niedziela
Moje pierwsze słodkości - candy urodzinowe.
Z uwagi na duże zainteresowanie moim blogiem postanowiłam zmienić nagrodę główną.
Będzie nią komplet składający się z bransolety i kolczyków ze słodkowodnych pereł w kolorze ecru.
Mam nadzieję , że każdego ta informacja ucieszy :)
NAGRODA w CANDY |
Czas na mnie :)
Z okazji moich majowych urodzin zapraszam wszystkich do udziału w przyjęciu :)
Zasady podejrzewam znają wszyscy:1. Zgłoszenia w postaci komentarza pod postem proszę wpisywać do 31 maja - czyli daty moich urodzin
2. Dodaj link z bannerkiem w pasku bocznym z informacją o Candy. - warunek konieczny (będę sprawdzać)
3. Miło mi będzie jeśli dodasz ten blog do obserwowanych.
4. Baw się dobrze i czekaj na losowanie, które odbędzie się 1 czerwca
sobota
Deseczka -obrazek
Do tej ozdobnej deseczki nie mogą znaleźć zastosowania - mimo tego że została zrobiona już jakiś czas temu. Na początku pomysłów była kilka: zawieszka do łazienki, tabliczka informacyjna. Na razie jest taka:
Metamorfoza starej szafki
Dziś pokaże jak zmieniłam starą szafkę na buty
Tak wyglądała moja szafka na buty na początku. Kiedy zaczęłam bawić się farbkami i chusteczkami postanowiłam że można byłoby spróbować czegoś większego i trafiło na nią.
Po kilku dniach prac efekt możecie ocenić sami:
piątek
Świeczniki do kompletu Moni
Wykonałam komplecik świeczników pasujący do jednego z chusteczników, który trafił do Mamy Moniki, jeśli będzie odpowiadał powędruje do nowej właścicielki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)