Na złomowisku |
Mąż przez przypadek wypatrzył na złomie. Komuś nie pasowała. I on się mnie pyta czy chcę!? No jak nie chce?! Pewnie,że chcę - to moje marzenie mieć taki stolik i jest za kilka złotych. Wyczytałam na ramie, że maszyna nosiła numer 121 czyli początek tej kolekcji jak mniemam. Zastanawialiśmy się jak wyczyścić zardzewiałą żeliwną konstrukcję - miało być piaskowanie gdzieś w zakładzie i proszkowe malowanie, ale okazało się że pod szczotką drucianą wszystko ładnie schodzi i za kilka godzin podstawa była odczyszczona i zamalowana podkładem gotowa do malowania. Dorobić trzeba było tylko blacik i będzie gotowe. Pomalowałam ją farbą w kolorze młotkowany brąz , litery zaś pozłocę złotolem,
Zdjęcia nie są najlepszej jakości bo z telefonu.
oj zazdroszcze tej podstawy od maszyny, można z jej udziałem cuda wyczarować:):):)
OdpowiedzUsuńco do mojego niedostępnego blogu, to już pewnie zauważyłaś, że wszystko wróciło do normy i na moim blogu banerek Na Twoje Candy jest zamieszczony:):):)
Pozdrawiam serdecznie:)
Cudów nie będę z niej robić posłuży po prostu za nogi do stolika w salonie :) Jolu banerek zawsze był u Ciebie :) jedynie nie można było się dostać do twojego blogu klikając na profil.
OdpowiedzUsuńZresztą nadal się nie da. czyli nie można trafić na Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńŚwietna machina też poluję na taką.
OdpowiedzUsuńMaszyny Singera są cudne i magiczne!:) Nieskromnie pochwalimy się, że w domu mamy takie dwie ;) Jedna ciut mniejsza od drugiej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy ciepło:)
Ja mam jedną prababciową, ogromnie zmaltretowaną, bo zabraną ze stodoły ale mam nadzieję ją odczyścić jak Twoja :)
OdpowiedzUsuń